sobota, 7 maja 2016

Hej !

Wiem że bardzo długo nie było mnie na tym blogu, nie było nowego rozdziału...
Zastanawiam się nad kontynuowaniem opowiadania albo od zaczęcia od początku,
tylko takie pytanie, czy ktoś został i sprawdza czy jest coś nowego? czy jest sens pisania?
jeśli ktoś tu jeszcze zagląda proszę niech napiszę swoją opinię na ten temat ;) 


/Kasia ;) 

poniedziałek, 24 listopada 2014

Chapter VII

*Harry*
Jechałem jak najszybciej się dało do domu, Elka pewnie będzie wiedziała co jest Isabelle.
Wjechałem po chwili do garażu, wcześniej go otwierając,
wyjąłem kluczyki i wysiadłem z auta chowając je do kieszeni moich jeansów.
Otworzyłem tylne drzwi i wyciągnąłem Isy, trzymając ją na rękach wszedłem do domu.
W salonie siedziała roześmiana Eleanor z Danielle. Gdy nas zobaczyła miny im się od razu zmieniły.
- Kurwa, Styles! Co żeś zrobił  tej dziewczynie?! - wydarła się na mnie Elka, podchodząc.
Danielle stanęła obok niej przerażona patrząc na Is.
Zmierzyłem je, podszedłem do kanapy gdzie położyłem dziewczynę.
Elka poleciała po jakieś leki, czy coś tam. Studiowała kiedyś medycynę, tylko że przerwała studia, z niewiadomych mi powodów. Po chwili wróciła z termometrem i z jakąś torbą.
Zmierzyła dziewczynie temperaturę, czekając na wynik poszła do kuchni zagotować wodę na herbatę.
Termometr zaczął dzwonić, El szybko przyszła i wzięła urządzenie, nagle stała się blada a jej źrenice się powiększyły. Pokazała mi termometr, urządzenie wskazywało 34,6 'C.
- Co ty jej zrobiłeś? - zapytała spokojnie Danielle.
Wiem, że gdyby mogła to by mnie najchętniej w tym momencie zabiła.
- Nic nie zrobiłem, jechała ze mną podczas wyścigu. - odparłem jakby to było coś najnormalniejszego.
- Ciebie do końca pojebało Harry?! - wydarła się Elka.
Ja pierdole, za kogo ona się uważa żeby na MNIE krzyczeć?
- Grzeczniej! Jakim prawem na mnie krzyczysz? Louis nie nauczył cię szmato szacunku? - splunąłem, nie dam sobą pomiatać.
- Pójdę zrobić jej okład i herbatę, a ty zanieś ją jak możesz do pokoju, jasne? - powiedziała głośno wypuszczając powietrze.
Wziąłem Is na ręce, wszedłem po schodach a następnie do pokoju. Położyłem ją na łóżku i przykryłem kołdrą, podszedłem do szafli z której wyjąłem dresy, ściągnąłem z dziewczyny kołdrę, zacząłem ją ubierać w spodnie, podniosłem ją do góry podciągając dresy,
gdy miała je już obrane przykryłem ją i wyszedłem z pokoju.

*Isabelle*
Gdy usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi otworzyłam oczy, odetchnęłam z ulgą.

Musiałam się stąd  wydostać tylko nie wiedziałam jak.
Na razie postanowiłam udawać że śpię, gdy usłyszałam jak drzwi się otwierają zamknęłam oczy,
po chwili na moim czole znajdowało się coś ciepłego. Okład.
Jakieś dwie dziewczyny znajdujące się koło mnie rozmawiały ze sobą, nagle ktoś zaczął szybko wchodzić wbiegać po schodach, po chwili ten ktoś był w pomieszczeniu w którym się znajdowałam, poprosił dziewczyny aby się mną opiekowały, bo musi coś bardzo ważnego załatwić,
po głosie poznałam że był to Harry.
Cała trójka opuściła pokój, gdy usłyszałam ponowny dźwięk oznaczający zamknięcie drzwi otworzyłam oczy, docisnęłam okład, było mi coraz bardziej cieplej.
Postanowiłam wstać i rozejrzeć się po pokoju, podeszłam do okna
i zobaczyłam odjeżdżającego Styles'a, uśmiechnęłam się ponieważ mam większe szanse na
opuszczenie tego domu.
Zaczęłam chodzić po pokoju, który okazał się pokojem loczka,
mój wzrok przykuł jakiś album leżący na biurku, wiem że nie powinnam go ruszać ale to jest silniejsze ode mnie, razem z albumem usiadłam na łóżku,  otworzyłam go i od razu tego pożałowałam.
W środku było pełno zdjęć różnych dziewczyn a obok nich napis "zaliczona".
Zamknęłam album jak najszybciej i odłożyłam go na wcześniejsze miejsce.
Nie chciałam być w tym pokoju ani domu ani minuty dłużej.
Otworzyłam drzwi wychylając głowę, pusto.
Śmiechy dziewczyn dochodziły z sąsiedniego pokoju.
Jak najciszej mogłam zeszłam po schodach, następnie wyszłam z domu.
Moja kamienica znajdowała się jakieś 15 minut drogi stąd, cały czas miałam przy sobie małą torebeczkę, otworzyłam ją wyciągając z niej komórkę, było po 3 w nocy!
Przyśpieszyłam kroku, nie wiem kiedy ale nim się obejrzałam wchodziłam już po schodach,
mieszkałam na ostatnim piętrze, gdy stanęłam przed drzwiami od kluczyłam je i weszłam do środka, zapaliłam światło i zamknęłam drzwi na wszystkie możliwe zamki. Ściągnęłam sukienkę, szpilki, zgasiłam światło i położyłam się na łóżku, przykryłam się kołdrą, po chwili zasnęłam.

Obudziłam się, spojrzałam na zegar wiszący na ścianie, który wskazywał godzinę 10:56. Woow!
Już miałam się zerwać do szkoły ale przypomniałam sobie że jest sobota,
opadłam na poduszkę wzdychając.
Wczoraj był dziwny wieczór, boję się jak zareagowali jak zobaczyli że mnie nie ma.
Dzisiaj nie musiałam iść do pracy, bo szefowa musiała wyjechać do Los Angeles, jej brat jest w szpitalu.
Do 2-3 tygodni powinna wrócić.
Pracuję w małej kawiarni połączonej z biblioteką tylko w weekendy.
Jakoś daję radę z zarobionych pieniędzy, chociaż szczerze przyznam że jest ciężko...
Nie chętnie wygramoliłam się z łóżka, podeszłam do szafy z której wyjęłam dresy i starą już koszulkę taty, poszłam do łazienki, wzięłam prysznic i umyłam włosy, ubrałam się i wysuszyłam włosy,
nałożyłam na twarz krem, postanowiłam się nie nie malować, bo po co.
Gdy już się cała ogarnęłam wyszłam i udałam się do kuchni, postawiłam wodę na gaz i wzięłam się
za robienie śniadania, czyli w moim wydaniu kanapek.
Kończyłam robić ostatnią kanapkę, kiedy usłyszałam głośny gwizd czajnika, wyłączyłam gaz i zalałam moją ulubioną miętową herbatę. Kanapki położyłam na talerzyk,
wzięłam herbatę i ruszyłam do salonu gdzie wygodnie usadowiłam się na kanapie,
jedzenie oraz kubek z gorącą cieczą położyłam na stoliku,
włączyłam TV, leciała akurat znana komedia "Milerowie", postanowiłam ją obejrzeć.
Co chwilę się śmiałam spożywając moje śniadanie, po filmie odniosłam brudne naczynia i je zmyłam,
wróciłam na kanapę, krążyłam po kanałach szukając czegoś ciekawego,
lecz nic takiego interesującego nie było.
Wyłączyłam zrezygnowana telewizor, rozejrzałam się, dawno sprzątałam.
Postanowiłam posprzątać, wzięłam potrzebne przedmioty i wzięłam się do roboty, po kilku godzinach skończyłam, spojrzałam na zegar wiszący na ścianie, była godzina 17:45.
Szybko mi ten czas poleciał, poszłam do kuchni i nalałam sobie do szklanki pomarańczowego soku, upiłam kilka łyków i odstawiłam szklany przedmiot, wzięłam jabłko i udałam się do mojego pokoju,
położyłam się na łóżku wzięłam na kolana laptopa, którego chwilę wcześniej włączyłam,
zalogowałam się na twittera, facebooka i na inne portale,
jak zwykle nudno, na tt follownęłam kilka osób i się wylogowałam,
na fb przyjęłam kilka zaproszeń, polajkowałam kilka zdjęć,
już miałam się wylogować, gdy napisała do mnie Tiffany - koleżanka z klasy,
chwilę z nią pisałam, potem się wylogowałam, włączyłam piosenkę Adele - Set Fire To The Rain, którą słuchałam dość często, słysząc pierwsze słowa piosenki przymknęłam oczy,
przed moimi oczami nagle pojawił się wczorajszy wieczór, spotkanie z Harry'm w parku,
wszystkie informacje dotyczące jego i reszty członków One Direction...
Potrząsnęłam głową próbując wyrzucić w jakiś sposób to wszystko z mojej głowy,
wyłączyłam laptopa i się wygodnie położyłam, po chwili zasnęłam.

Obudziłam się na następnego dnia była godzina 9:05, wstałam z bardzo wygodnego łóżka,
miałam ochotę pobiegać, podeszłam do szafy wyciągnęłam legginsy i koszulkę z krótkim rękawem,
 razem z ciuchami udałam się do łazienki, przebrałam się, umyłam zęby,
włosy zawiązałam w wysokiego kucyka, wyszłam z pomieszczenia,
wzięłam jabłko zrobiłam kilka gryzów i je odłożyłam,
poszłam do przedpokoju gdzie założyłam nike, wzięłam bluzę i wyszłam z mieszkania i je zamknęłam,
schodząc po schodach ubrałam bluzę, po chwili znajdowałam się na świeżym powietrzu,
dzisiaj było wyjątkowo ciepło jak na Londyn, truchtem ruszyłam w stronę lasu ,
który znajdował się jakieś 10 min. stąd,
będąc prawie obok wyznaczonego celu zdałam sobie sprawę z tego co ja robię,
niedaleko mieszka One Direction, zaledwie kilka minut stąd,
zaczęłam się wycofywać, pobiegłam szybkim truchtem do parku,
po kilkunastu minutach już się tam znajdowałam, biegłam wzdłuż alejek parku słuchając moich ulubionych piosenek przez słuchawki, które na szczęście wzięłam.
Po woli zaczęłam czuć zmęczenie, usiadłam na najbliższej ławce głośno oddychając,
przebiegłam większą część parku, czyli łącznie jakieś kilka kilometrów.
Włożyłam ręce do kieszeni, poczułam coś zimnego, było to kilka drobniaków,
stwierdziłam że pójdę do najbliższego sklepu po wodę,
najbliższym sklepem było Tesco, ruszyłam powoli w jego stronę, po chwili wchodziłam do środka,
udałam się do działu z napojami wzięłam małą wodę niegazowaną i udałam się do kasy.
Stałam w kolejce która była dość długa, słyszałam za sobą jakieś głosy ale nie za bardzo chciałam się obrócić,
cierpliwie czekałam na swoją kolej, gdy rozmowa się nasiliła moje zniecierpliwienie zaczęło wzrastać. Wzięłam wdech i się obróciłam, za mną stał Zayn i Louis z One Direction,
 miałam wrażenie że przyglądają mi się, szeptali coś porozumiewając się dziwnym wzrokiem, cały czas patrzyli na mnie.
Fuknęłam pod nosem, co za pewne nie uszło ich uwadze.
Popatrzyłam się na kasę moja kolej, kasjerka skasowała moją wodę a ja dałam jej pieniądze,
wzięłam wodę i nie czekając na resztę wyszłam z marketu.
Jak najszybciej mogłam szłam do domu, otworzyłam drzwi kamienicy i weszłam po schodach,
przekręciłam kluczem drzwi, po czym weszłam do środka,
zamknęłam drzwi na każdy możliwy zamek jak to miałam w zwyczaju,
zdjęłam buty i udałam się do pokoju,
wyjęłam z szafy krótkie czarne spodenki i tego samego koloru bokserkę,
położyłam ubrania na łóżku i zdjęłam ciuchy, które miałam na sobie,
następnie ubrałam te przyszykowane, brudne wzięłam i wrzuciłam do kosza z brudnymi rzeczami.
Wróciłam do salonu, położyłam się na kanapie i włączyłam telewizję,
leciał program z wiadomościami, mówili o wczorajszych wyścigach.

- Dzień dobry państwu, wczoraj na obrzeżach  miasta odbyły się nielegalne wyścigi, było tam pełno nastolatków i nastolatek nawet niepełnoletnich, policja zatrzymała sporą liczbę osób pijanych i pod wpływem narkotyków, podczas tego wydarzenia nie zabrakło trzech znanych gangów, między innymi One Direction, Little Mix oraz The Wanted. Przypominamy, że pozostałe gangi przedstawione na tle One Direction wypadają jako zbieraniny śmiesznych ludzi. Gang do perfekcji opanował przemysł narkotyków, handel bronią na czarnym rynku, kradzieże, zabijanie na zlecenie, handel ludźmi, napaści (zwłaszcza na funkcjonariuszy policji!). 
Nie liczą oni się z nikim - nawet kobietami czy dziećmi!

Siedziałam nie ruchomo, przestałam na moment oddychać, wiedziałam tylko o małej części wykonywanej przez nich roboty, nigdy bym nie przypuszczała że są zdolni do czegoś takiego jak np. handel ludźmi.
Usłyszałam dźwięk mojej komórki oznajmujący nową wiadomość, odblokowałam telefon i otworzyłam wiadomość. Była to wiadomość od nieznanego numeru.



***************
Mam taką prośbę, proszę aby każdy kto przeczyta ten rozdział zostawił komentarz, nawet zwykłą kropkę, chcę zobaczyć ile osób naprawdę czyta tego bloga. ☺ 

Do następnego, Kasia ;3

sobota, 22 listopada 2014

Chapter VI

*Isabelle*
Robiliśmy chyba już piąte kółko. Czułam jak kręci mi się w głowie. Dłużej tego nie wytrzymam!
- Długo jeszcze? - zapytałam bruneta.
Byłam zła i znudzona, spojrzałam na Styles'a, który na moje pytanie przewrócił jedynie oczami.
Fuknęłam pod nosem nie zadowolona. Harry na początku wyścigu próbował rozmawiać ze mną, ale nie widząc jakiegokolwiek zainteresowania przeze mnie jego osobą, dał sobie spokój.
Nagle zrobiło się strasznie zimno.
- Na siedzeniu z tyłu leży koc. Możesz sobie go wziąć i się przykryć. - powiedział.
Odpięłam pasy i przekręciłam się na siedzeniu, tak że teraz byłem tyłem do maski samochodu, schyliłam się po koc, gdy nagle poczułam jak materiał mojej sukienki podniósł się bardzo, aż za bardzo.
W duchu modliłam się aby brunet nic nie zauważył, moje szczęście mnie chyba nie lubi, bo gdy złapałam koc poczułam gorącą dłoń na odkrytym miejscu, przez co opuściłam koc, tak że spadł na podłogę samochodu.
Cholera! Nie dobrze! Musiałam się jeszcze bardziej schylić. Głośno przełknęłam ślinę, szybko się schyliłam, złapałam koc i już miałam wracać na siedzenie,  gdy poczułam że chłopak mnie uścisnął w udo, moje serce zaczęło jeszcze szybciej bić, wzięłam głęboki wdech i chciałam usiąść, ale zanim to zrobiłam, poczułam klepnięcie. Ten palant klepnął mnie po tyłku! Co to do cholery było?!
Mój oddech był przyśpieszony, a oczy rozszerzone do granic możliwości.
Popatrzyłam się na loczka, który uśmiechał się jakby zdarzenie przed chwilą nie miało miejsca.
Postanowiłam więcej o tym nie myśleć, usiadłam wygodnie na siedzeniu i przykryłam się kocem.
Moje oczy zaczęły się zamykać, aż całkowicie się zamknęły,
 ja natomiast coraz bardziej pogrążona byłam w krainie Morfeusza.

*Harry*
Popatrzyłem się na nią, tak słodko spała. Jest zajebiście seksowną laską!
Gdy zobaczyłem że podwinęła się jej sukienka musiałem wykorzystać okazję. Ona jest tak cholernie pociągająca. Uśmiechnąłem się na samą myśl o jej ciele wijącym się pode mną. Ona musi być kolejną na mojej dość długiej już liście. O tak, muszę ją przelecieć. Isabelle musi być moja.
Zostało jeszcze jedno kółeczko, jak zwykle to ja prowadziłem. Tamci frajerzy byli daleko w tyle. Wyjąłem skręta, po chwili rozkoszowałem się jego smakiem. Gdy skończyłem otworzyłem okno i wyrzuciłem peta, zamknąłem okno aby Isy nie było zimno. Spojrzałem jeszcze raz na nią, przykryłem ją szczelniej.
Nie wiem dlaczego,ale była strasznie blada, trochę mnie to przestraszyło.
Przyśpieszyłem aby być jak najszybciej na mecie.    

*Sienna*
Impreza trwała w najlepsze, zawsze podczas wyścigów gra jakiś zespół rockowy, ludzie tańczyli świetnie się przy tym bawiąc mimo panującej niskiej temperatury.
Ludzie ocierali się o siebie, inni stali z boku przyglądając się im i popijając piwo.
Wyścig zaczął się o 23:00, a jest już za nie długo pierwsza, czyli zwycięzca powinien za chwilę przyjechać. Uśmiechnęłam się podekscytowana. Rozglądnęłam się szukając Josha, zobaczyłam go
liżącego się z jakąś szmatą, jego ręce znajdowały się pod jej króciuteńką bluzeczką. to było obrzydliwe.
Nie wiem dlaczego ale ruszył mnie ten widok, głupio się teraz czułam.
Czułam coś do Josha i miałam nadzieję że on do mnie też.
Do moich uszu dobiegł głośny warkot silnika samochodowego. Uniosłam głowę i zobaczyłam auto Styles'a przekraczające metę. Wszyscy zaczęli klaskać, wszyscy oprócz mnie. Ja zajęta byłam przypatrywaniu się samochodowi, ciekawe co tam z Isy. Brunet zaparkował pojazd z boku i wysiadł podbiegając do reszty 1D. Przybili sobie piątki. Harry coś im powiedział, po czym wymienił się kluczykami z Niall'em .
Loczek podszedł do auta. tylko że od strony pasażera, otworzył drzwi i wyciągnął Isabelle.
Trzymając ją na rękach ruszył do czarnego Jeepa Horana.

Coś było nie tak...
Przypatrzyłam się Isy, jej oczy były zamknięte, ona zaś była strasznie blada, w ogóle się nie ruszała.
Teraz dopiero dotarło do mnie co ja zrobiłam. Cholera!
Harry otworzył drzwi z tyłu auta i położył na siedzeniach ciało Isabelle,
zamknąwszy drzwi szybko wsiadł za kierownicę i odjechał z piskiem opon.
Nie fatygował się nawet odebraniem nagrody, ludzie patrzyli zdziwieni w zakurzoną drogę, która prowadziła do wyjazdu z lasku.



niedziela, 22 czerwca 2014

Chapter V

W głośnikach zaczęło się odliczanie 10, 9, 8, dodałem gazu, rozkoszując się dźwiękiem 7, 6 , 5, obróciłem głowę w stronę dziewczyny która przyglądała się pozostałym samochodom  4 , 3 , 2 , ...1    !!!!   START!!!!
Ruszyłem z piskiem opon, uśmiechając się pod nosem.

 *Isabelle*

Zauważyłam że jak zostałam wepchnięta do tego samochodu, chłopak siedzący koło mnie wcisnął jakiś guzik co spowodowało piknięcie. Chciałam jak najprędzej wyjść, ale nie mogłam otworzyć drzwi.  Zrobiło mi się gorąco kiedy usłyszałam, że odpala samochód. Bałam się przebywania w tym aucie, zmierzyłam chłopaka wzrokiem, a zwłaszcza przebywania z nim. - Nie bój się. Nic ci nie zrobię. – usłyszałam.-Ale ja chcę wyjść. – wymamrotałam po czym szarpnęłam za klamkę. W tłumie osób, które zgromadziły się na bezpieczną odległość od pojazdów,  próbowałam wyszukać Siennę,  bądź któregoś z chłopaków. Wzrokiem błądziłam po osobach najbardziej mi widocznych,  aż w końcu mój wzrok zatrzymał się na blondynce, przetarłam oczy aby zobaczyć jej minę,  stała wesoła i szeroko uśmiechnięta, zauważyłam że co chwilę na mnie zerka, powiedziała coś chłopakom następnie cała trójka się zaśmiała, popatrzyła się na mnie, gdy złapałyśmy kontakt wzrokowy uśmiechnęła się bezczelnie. Auć.  Zabolało.  Naprawdę uważałam ją za swoją przyjaciółkę, może nie miałyśmy takich samych charakterów, zainteresowań czy gustów ale naprawdę ją lubiłam.  Nigdy nie myślałam że mogłaby mnie wepchać do jakiegokolwiek auta, potem się jeszcze bezczelnie uśmiechając, ale czego mogłam się spodziewać po jej dość trudnym charakterze,  który wręcz kocha zemsty.  Trudno było mi uwierzyć że za kilka słów, posunęła się do czegoś takiego. Przecież nie wiadomo czy nikt nie majstrował przy aucie,  albo że... Dobra, koniec! Koniec z wymyślaniem najgorszych scenariuszy na dzisiejszy wieczór. Rozejrzałam się, staliśmy na jakieś lini, z prawej strony stało srebrne sportowe auta, a w nim dość ładna blondynka siedząca za kierownicą, prawdopodobnie wyczuła mój wzrok, bo spojrzała mi pocieszające spojrzenie. Uśmiechnęłam się lekko do niej, spojrzałam w lewą stronę i zobaczyłam czerwone auto, również sportowe, lecz za kierownicą siedział chłopak szeroko się uśmiechając, zdążyłam zauważyć że rozmawiał przez telefon. Po chwili usłyszałam głos prowadzącego który odliczał do rozpoczęcia wyścigu.  Chłopak siedzący koło mnie popatrzył się na mnie w połowie odliczania,  pewnie chciał zobaczyć jak się zachowuję.  Dodał gazu, na co serce zaczęło mi szybciej bić. 


Moje przerażenie wzrastało z każdą usłyszaną liczbą, szybko rozejrzałam się na boki próbując się jakoś uspokoić. W uszach zadudnił mi głośny krzyk "Start!" . Wzięłam kilka głębokich wdechów, a po chwili ruszyliśmy, momentalnie wbiło mnie w siedzenie, wolałam nie patrzyć na wskaźnik który pokazywał z jaką prędkością jechał brunet. Spojrzałam na drogę, miasto wyglądało pięknie nocą, oświetlone przez latarnie. Rzadko kiedy byłam poza domem o takiej porze, zazwyczaj albo się uczyłam albo już spałam. Wyglądało na to że prowadzimy, bo straciłam pole widzenia na pozostałe samochody.
- Jak długa jest trasa? - jestem w szoku że udało mi się wypowiedzieć to pytanie.
- Kilka kółek wokół miasta. Tak w ogóle jestem Harry.  - mówiąc to mrugnął do mnie.
- Isabelle. - wyjąkałam.
- Wiem, Isy. - popatrzyłam na niego wielkimi oczami. Skąd on do cholery to wiedział?! Brunet głośno zaśmiał się na moją reakcję. Wolałam już o nic nie pytać, aby uniknąć głupich odpowiedzi i uśmieszków Ha.. Jak on miał na imię? Chyba Harry. Tak uniknąć głupich odpowiedzi Harry'ego.




Do następnego, Kasia :))

środa, 11 czerwca 2014

Chapter IV

*Harry*

          Po kilku minutach dojechałem wreszcie do lasku, który znajdował się niedaleko drogi, na której miał się odbyć wyścig. Przez ten czas zdążyłem już trochę się ogarnąć. Zaczynałem trzeźwiej myśleć. Mój samochód był czarny i trudno go było zauważyć w krzakach, więc nie musiałem się bać, że ktoś mnie tu zobaczy. Narzuciłem na głowę kaptur i powoli wyszedłem z auta. Widziałem zarysy pojazdów chłopaków. Wkurzyłem się, kiedy zauważyłem Malika w MOIM samochodzie. Szybkim krokiem kierowałem się w stronę linii startu. Stała tam ponętna dziewczyna, która zawsze rozpoczynała wyścig.
                                                                        *Isabelle*
Gdy dojechaliśmy na miejsce, chłopaki zaparkowali w wolnym miejscu, po czym wyskoczyliśmy z auta. Oczekując na moich przyjaciół chwyciłam koniec sukienki ciągnąc ją w dół. Ciągle uważałam że jest za krótka, lecz teraz nic na to nie poradzę, Sienna zawołała mnie z wyrażną ekscytatcją. Dziwiłam się jej zachowaniem, przecież to tylko wyścig - wyścig jak każdy inny, postanowiłam się tym nie przejmować i chociaż raz zacząć bawić się jak moi przyjaciele, mimo że miałam do tego wieczoru złe przeczucia. Zdziwiłam się położeniem moich znajomych, zawsze Sienna idzie koło Josh'a.. Czyżby się o coś pokłucili? Popatrzyłam na moją przyjaciółkę która znajdowała się w objęciach Mark'a, po chwili usłyszałam kroki aż w końcu ręka Josh'a oplotła moją talię, dołączyliśmy do tamtej dwójki po chwili przemierzając teren ruszyliśmy w kierunku namiotów. Słychać było głośną muzykę, krzyki nie których zebranych i stukot moich szpilek. Nie wiem czemu było aż tak bardzo je słychać, Sienna ubrała koturny które wydawały o wiele mniej hałasu od szpilek, więc się nie musiała przejmować. Josh co chwilę szeptał mi jakieś słówka do ucha, jego ręka zaczęła zsuwać się z mojego ramienia, potem przez jakiś czas "głaskał" moje plecy, aż w końcu poczułam mocno zaciskającą się rękę na mojej pupie, popatrzyłam się gardząco na chłopaka który uśmiechał się bezczelnie, nie rozumiem co się z nimi dzieje, szybko strąciłam rękę przyjaciela i obciągnęłam sukienkę w dół, która się podwinęła przez dziwny ruch chłopaka. Spojrzałam na dwójkę idącą koło nas, Sienna przytulała się do Mark'a, szeptali sobie coś do ucha. Wpadłam na pewien pomysł, nie wiem jakim cudem wpadło mi to do głowy, ale trudno przecież żyję się tylko raz. Złapałam rękę Josh'a, ten jakby znając mój plan mocno splótł nasze palce i pociągnął mnie w nieznanym kierunku, po chwili stalismy przy stole z napojami, przekąskami.
- Na co masz ochotę? - zapytał uśmiechnięty. Rzuciłam mu jedno zdziwione spojrzenia, po czym spojrzałam na stolik. Przeczesywałam wszystko wzrokiem, w końcu moje oczy dostrzegły jakiegoś gościa robiącego watę cukrową, chłopak trzymający moją rękę podążył wzrokiem w tym samym kierunku, podeszliśmy do niego, Josh szepnął mu coś do ucha szeroko się do mnie uśmiechając, tamten zaś zabrał się za przygotowywanie waty.


                                                                *Zayn*
Siedziałem w aucie, czekając na początek wyścigu. Moje spojrzenie wylądowało na blondynce która siedziała za kierownicą samochodu stojącego po prawej stronie, chyba wyczuła moje spojrzenie bo odwróciła się w moją stronę uśmiechając się zadziornie, puściła oko i zaczęła sprawdzać coś w telefonie. Mój wzrok powędrował na jej różowe usta, proszące się o ich skosztowanie. Kurwa! Stop.. Myśl o wyścigu, myśl o wyścigu. Kurwa, ona jest taka seksowna jak przegryza wargę.
 Moje rozmyślanie przerwało otwarcie drzwi po stronie kierowcy, odwróciłem głowę w tamtą stronę i zamarłem. Przede mną stał nieźle wkurzony Styles. Czy go przypadkiem nie miała pilnować Elka? Oh.. Współczuje jej.
- Wyłaź! - warknął. Popatrzyłem się na nieźle wkurzonego przyjaciela, postanowiłem mu ustąpić. Ja i tak nie dam rady prowadzić, wciąż przed oczami mam te nieziemskie różowe usta. Szybko wyszłedem z auta robiąc miejsce Harry'emu, ten rozsiadł się na siedzeniu, otworzył skrytkę i wyjął paczkę mocnych gum miętowych, otworzył paczkę następnie biorąc kilka wsadził sobie je do ust.
- No co się tak gapisz? - zapytał. Zaśmiałem się, on naprawdę wiele ryzykuję biorąc udział w tym wyścigu. Napewno dalej jest pod działaniem tych świństw, ale nie mam zamiaru się z nim kłócić, i tak postawi na swoim. Miałem odchodzić ale wpadłem na Siennę, starą koleżankę.
- Hej Sienna, kupę lat - zaśmiałem się, spojrzałem na Hazze który przyglądał się koleżance Sienny.
- Siemka Zayn, tak, trochę zleciało - też się zaśmiała. - Zayn możesz na chwilę? - zapytała odchodząc na bezpieczną odległość.
- Ta, jasne. - podeszłem do niej.
                                                                  *Harry*
Siedziałem w samochodzie dokładnie obserwując koleżankę Sienny, była całkiem niezła. Spojrzałem na Zayn'a który szeptał coś z Sienn, rzuciłem spojrzenie na zegarek. Do wyścigu zostało 5 min. Powróciłem do wcześniejszej czynności czyli do przypatrywania się nieznanej mi jeszcze dziewczynie. Widać że jest na wyścigu pierwszy raz, głowę miała spuszczoną w dól, przez jakiś czas obserwowała swoje buty, jest taka niewinna. Zastanawiam się jakim cudem przyjażni się z Sienną - swoim przeciwieństwem. Tamta dwójka zbliżyła się do nas, Zayn podszedł do mnie i powiedział o swoim planie z Sienn. Ucieszyłem się, że będę mógł być z dziewczyną, Sienna zawołała Isy. Rozglądnąłem się zdziwiony w poszukiwaniu nie jakiej Isy, dziewczyna podniosła wzrok i spojrzała na Siennę zdziwiona powoli do niej podchodząc. A więc ta dziewczyna nazywa się Isy.. Isy. Isy. To przecież zdrobnienie od Isabelle. Ładne imię.. Dziewczyny obeszły samochód podchodząc do drzwi pasażera z przodu, Isabelle oparła się o drzwi zawzięcie dyskutując o czymś z Sienn, tamta natomiast szybko otworzyła drzwi wpychając dziewczynę do środka. Szybko zamknęła drzwi, a ja nacisnąłem blokadę uniemożliwiając Isy ucieczkę. Jakiś gość ogłosił że do startu zostałą minuta, zamknąłem drzwi żegnając sięz Malikiem. Ruszyłem w kierunku lini, na której stały już stały 2 wyścigujące się samochody. Popatrzyłem na przerażoną dziewczynę, uśmiechnąłem się do niej puszczając oczko. Na środku stała jakaś laska z toną tapety w zakrótkiej bluzeczce i spódniczce. Dodałem gazu, czekając na podniesienie chorągiewki. W głośnikach zaczęło się odliczanie 10, 9, 8, dodałem gazu, rozkoszując się dżwiękiem 7, 6 , 5, obróciłem głowę w stronę dziewczyny która przyglądała się pozostałym samochodom  4 , 3 , 2 , ...1    !!!!   START!!!!


----------------------------------------------------------------------------------
Hej, wracam po dość długiej przerwie. Kilka osób pytało czy blog będzie kontynuowany, a więc blog zamierzam kontynuować z całkiem nowym pomysłem  ;D
Tak więc czekajcie na rozdział V który napiszę zaraz po zakończeniu roku ( 25.06.)  :D
Mam nadzieję że będzie wam się podobać :3
Do następnego, Kasia ;3
(rozdział nie sprawdzony, mogą pojawić się błędy, przepraszam) 

środa, 5 marca 2014

Chapter III

*Harry*
          Gdy usłyszałem jak ktoś puka do drzwi postanowiłem udawać że śpię, miałem pewien plan. Tak jak myślałem Elka pobiegła otworzyć zerkając na mnie, uśmiechnąłem się pod nosem mając nadzieję że mój plan wypali i że wszystko pójdzie po mojej myśli. Uchyliłem powieki i odwróciłem powoli głowę w stronę drzwi, tam ujrzałem Elkę przytulającą się z Pezz. Uśmiechnąłem się szeroko, gdy usłyszałem kroki odwróciłem głowę i zamknąłem oczy po chwili usłyszałem przymykające się drzwi i kroki koło mnie które po chwili oddaliły się w stronę kuchni.
Raz się żyje Styles! - powiedziałem pod nosem. Szybko wyskoczyłem z kanapy, podbiegłem najciszej jak tylko umiałem do przedpokoju, ubrałem moje buty podeszłem do komody gdzie znajdowały się wszystkie kluczyki, wziąłem kluczyki od mojego auta którym prawie nie jeżdżę i wyszłem z domu nie martwiąc się o drzwi które zostały otwarte na oścież. Szybkim krokiem udałem się do garażu, wsiadłem do auta, otworzyłem bramę, włożyłem kluczyki i odjechałem.
- Biedna Eleanor! - zacząłem się śmiać.
                                                                           *Sienna*
- Ej, macie jakiś konkretny plan? - zapytał nas Mark. Chwilę się zastanowiłam nad odpowiedzią, po czym  posłałam Josh'owi znaczące spojrzenie.
- Ej. - zaczęłam tak jak on. - Przecież wiesz, gdy przyjedziemy pójdę z nią po coś tam - jeszcze wymyślę, i jak będziemy przechodzić obok jakiegoś samochodu który się wyściguję to ją wcisnę, jak nie będzie chciała to.. Nie ważne - uśmiechnęłam się szyderczo. Popatrzyli się na siebie zdziwieni, potem na mnie ja tylko się głośno zaśmiałam.
- A dokładnie komu chcesz ją dać? Little Mix, The Wanted czy.. One Direction. - ostatnie dwa wyrazy dopowiedział z lekkim strachem.
- Wiadomo że One Direction, oby Harry jechał, wtedy będzie wspaniale. - odpowiedziałam z nadzieją, a w moich oczach pojawił się blask. - Ona tego nie zniesie - zaśmiałam się.
- O-one Direction? - zająkał się, po usłyszeniu moich słów jego oczy były rozszerzone jak nigdy.
- Stary, wyluzuj. Nasza gwiazdeczka.. - przerwał na moment patrząc mi w oczy. - wie co robi, a po za tym dobrze znam One Direction. - powiedział uśmiechając się.
- O! Dobry pomysł blondasku, przy okazji sobie z nimi pogadam. Boże! Jak ja dawno ich widziałam! - powiedziałam. Uwielbiałam z Josh'em się wyzywać, przezywać. Zachowujemy się jak prawdziwa para. Jest naprawdę słodki! Spojrzałam na ulice i dostrzegłam że właśnie parkujemy pod kamienicą Is. Chłopacy zatrąbili kilka razy, opadłam na siedzenie. Teraz pozostaje tylko czekać.
                                                                        *Louis*
          Wyjechaliśmy wszyscy na ulicę, Malik jechał pierwszy, potem ja i reszta. W komórkach mamy taką opcję, że możemy gadać wszyscy w piątkę. Kierowaliśmy się do myjni, mieliśmy jeszcze 2 h do wyścigu, ale trzeba być trochę wcześniej itp. Po kilku minutach skręcaliśmy do myjni, daliśmy swoje auta, po czym w czwórkę udaliśmy się do sklepu. Gdy tylko weszliśmy każdy pobiegł w swoją stronę. Wziąłem zgrzewkę piwa z lodówki i gumy miętowe. Z wybranymi produktami udałem się do kasy, wyjąłem z przedniej kieszeni moich dżinsów portfel, ujrzałem idącego na luzie do kasy Zay'na, w ręce trzymał paczkę gum miętowych i Rockstara, tak jak ja wyjął z przedniej kieszeni portfel, i uśmiechnął się do mnie, chwilę staliśmy aż przyszła nasza kolej, zapłaciłem po czym odeszłem kawałek robiąc miejsce Zaynowi, ten wziął jeszcze 5 paczek papierosów, zapłacił po czym razem udaliśmy się na podwórko, po kilkunastu minutach ze sklepu wyszedł Liam z dwoma piwami, za nim biegł zdyszany Niall, w ręku trzymał paczkę papierosów, zgrzewkę piwa i kebaba. Zaśmiałem się z niego, po czym w czwórkę poszliśmy w miejsce w którym zostawiliśmy nasze auta. Akurat stały świeżo umyte na podjeździe, przyjrzałem się każdemu z aut które błyszczały, uśmiechnąłem się triumfalnie. Wsiedliśmy do aut, po czym odjechaliśmy kierując się na wyścig.
- Ten wyścig będzie nasz. - zaśmiałem się. Wiedziałem że coś się stanie.                                                   

*Isabelle*

          Kolejny raz z rzędu podeszłam do lustra, tą sukienkę znalazłam na dnie szafy w kartonie, mam tam jeszcze kilka ubrań w podobnym stylu. Dziwię się skąd takie coś mam. Poprawiłam włosy które spadały na moje ramię.
Podeszłam do mojej toaletki, usiadłam na krzesełku, otworzyłam półkę, wyjęłam z niej kosmetyczkę następnie ją otwierając. Wyjęłam czarny tusz do rzęs, puder, róż, cienie, eyeliner i szminkę. Rzęsy wydłużyłam i pogrubiłam tuszem, na twarz nałożyłam puder, na policzki róż. Zrobiłam kreski eyelinerem i pomalowałam powieki cieniami, na koniec usta pomalowałam różową szminką. Można powiedzieć że całość nawet mi się podobała, nie było aż tak źle, jak na mój gust. Ciągnie mnie do założenia długiej bluzy i rurek do tego zwykłych balerinek. Podeszłam do łóżka, usiadłam na środku biorąc do ręki moje mp3, włączyłam moją ulubioną piosenkę 5 Second Of Summer - She Looks So Perfect, zaczęłam śpiewać równo z Lukiem (5SOS) . Czasami lubiłam sobie usiąść, włączyć jakąś piosenkę i w ciszy zaśpiewać. Całkowicie oddałam się piosence.. Gdy się skończyła podeszłam jeszcze raz do lustra i poprawiłam włosy.
- Normalnie jak jakiś nałogowiec. - zaśmiałam się. Spojrzałam na siebie w lustrze aby wrazie czego poprawić ostatnie detale. Ujrzałam że wszystko może być tak jak jest. Spojrzałam na mały zegarek wiszący na ścianie który wskazywał godzinę 21:48. Niedługo powinni być. Kurde! Boje się jechać na te durne wyścigi, bo wiem że to nie skończy się dobrze, że coś się stanie zwłaszcza przy moich przyjacielach, z szafy wyjęłam małą kopertówkę, która była w takim samym kolorze co sukienka, z niektórymi czarnymi elementami. Spakowałam do niej telefon, błyszczyk, chusteczki, mp3, tusz, 2 paczki mocnych gum miętowych, wzięłam do ręki klucze, spojrzałam jeszcze raz na zegarek, tym razem wskazywał on godzinę 21:56, szybko pobiegłam po moje szpilki. Masakra! Były ogromne! Nie wiem czy dam radę w nich iść na dół, a co dopiero łazić po wyścigu, nie mając innego wyjścia ubrałam czarne błyszczące szpilki. Usłyszałam trąbienie z dołu. Są. Zabrałam wszystko, wychodząc z domu zamknęłam drzwi na klucz, wkładając następnie klucze do kieszeni zbiegłam na tyle szybko po schodach, na ile pozwalały mi buty. Otworzyłam drzwi wejściowe kamienicy, po czym wyszłam na dwór. Świeże powietrze momentalnie uderzyło we mnie, zostawiając po sobie gęsią skórkę. Pomachałam Siennie, Joshowi i Markowi po czym wskoczyłam do auta.
                                                                     ***
Wiem, że was zawiodłam. Rozdział III powinien być już dawno..
PRZEPRASZAM WAS ZA TO ŻE MUSIELIŚCIE TAK DŁUGO CZEKAĆ.
Ostatnio przechodzę dość trudny okres.. Pierwsza miłość i te sprawy..
                                                    ~Kasia :)

środa, 26 lutego 2014

Chapter II

*Isabelle*
Wyszłam z wanny, woda zrobiła się już naprawdę zimna. Musiało to mi trochę zająć.. Owinęłam swoje ciało puszystym białym ręcznikiem. Podeszłam do lustra, i dokładnie przyjrzałam się sobie. Zaczęłam dokładnie wycierać swoje ciało, gdy byłam już sucha, ubrałam bieliznę. Wzięłam do ręki balsam i dokładnie wtarłam w ciało, sięgnęłam po suszarkę, włożyłam odpowiedni koniec do gniazdka, w między czasie poszłam do pokoju po ciuchy, gdy wróciłam suszarka była już nagrzana, wysuszyłam włosy, następnie ubierając się w przyszykowane ciuchy, włosy zostawiłam rozpuszczone, jedynie je lekko natapirowałam, wzięłam z półki kosmetyczkę. Rzadko kiedy się malowałam, ale teraz był odpowiedni moment. Wiedziałam że moi przyjaciele by mnie wyśmiali gdybym zeszła w zwykłych dżinsach i bluzie do tego w balerinkach..

*Eleanor*
Co jakiś czas przychodziłam do salonu zobaczyć co robi Harry. Louis by się wściekł gdybym pozwoliła uciec Hazzie. Nie dziwię się że zabronili mu jechać. Od pewnego czasu w jego życiu są tylko narkotyki, dziwki i alkohol. Nie wiem co się z nim dzieję, kilka razy próbowałam z nim pogadać ale on nie chciał. Wróciłam na górę do mojego i Louisa pokoju, kolejny raz podeszłam do lustra trzymając w dłoni kolczyk i igłę, iglę wbiłam pod ustami, już miałam nakładać kolczyk, gdy do moich uszu dobiegł dźwięk dzwonka do drzwi, położyłam wszystko na toaletkę i zeszłam na dół modląc się aby Hazza jeszcze spał.

*Sienna*
Wyszłam z bloku chowając wszystko do kieszeni, zbiegłam po schodach na dół, poszłam w umówione miejsce po drodze paląc papierosa, poczekałam chwilę po kilku minutach ujrzałam auto a w nim Josha i Marka pomachałam im na powitanie i wskoczyłam na tyły.
- Czas zacząć nasz plan, trzeba się zemścić na tej małej szmacie! - krzyknęliśmy razem w trójkę, po chwili wybuchając nie kontrolowanym śmiechem.
Po drodze zjechaliśmy na jakąś łąkę, wyszliśmy z auta i usiedliśmy na trawie. Mark wyjął z kieszeni nowy towar, dał nam po jednym"papierosie". Po woli paliliśmy zachwycając się smakiem.
Gdy skończyliśmy wróciliśmy do auta ruszając pod kamienicę Isy. Spojrzałam na zegarek - za 30 min. mamy być po nią. Kurwa! Nie wyrobimy się! Poprosiłam Josha żeby jechał troszkę szybciej Nie mogłam się doczekać zdezorientowanej miny Isabelle, mogła się nie wtrącać w nie swoje sprawy. Przynajmniej będzie mieć jakąś nauczkę na przyszłość. Uśmiechnęłam się do chłopaków wiedząc że oni też nie mogą się doczekać głównego momentu naszego planu.

*Eleanor*
Podeszłam do drzwi następnie je otwierając przede mną stała Perrie. O fuck! Zapomniałam że umówiłyśmy się dzisiaj na babski wieczór. Wpuściłam Pezz do środka przymykając drzwi, gestem dłoni pokazałam jej żeby szła do kuchni. Nalałam nam do szklanek soku, po czym zajęłyśmy miejsca przy stoliku, nagle usłyszałyśmy trzask, szybko pobiegłam do salonu. Kanapa była pusta, wzrok podniosłam na drzwi które były otwarte na oścież. O nie! Kurwa! Louis mnie zabije!
                                                           

  *****
Tak wiem że rozdział trochę inny. Ja i Pati mamy inne style pisania. Ale mam nadzieję że będzie wam się podobać :) Dziękuje wam wszystkim za komentarze! ;*
                                                     Hope You Like It ;*
                                                              Kasia:)